Musiałam popełnić pierniki. A w zasadzie robiłam je z pomocą. I to jakiego pomocnika miałam! Moją 1,5 roczną córkę. Sprzątania potem trochę było, ale frajdę miała wielką, więc było warto :)
Lukrowałam już sama, bo jej zainteresowanie wypiekami zakończyło się na fazie wycinania :]
ale wyszły slicznie i pewnie też pyszne są
OdpowiedzUsuńPięrniczki prezentują się wspaniale. Ja też mam chytry plan popełnić pierniczki w ten weekend :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa. Pierniki rodzinie smakują, a córka to zachowuje się jakby wręcz w delirce była jak je widzi :) Nie dziwię się - nie dostawała wcześniej słodyczy, a pierniki dostała skoro już sama robiła :]
OdpowiedzUsuńSmakowicie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńMy też pieczemy rodzinie, a potem zajadamy:))
piękne i zapewne pyszne :D Ja piekłam z mamą w zeszłym tygodniu, z tym ze u mnie są tradycyjne śląskie pierniczki- Ule, kawusie, butterkichle i wiele innych. Pozdrawiam i Radosnych Świąt życzę:)
OdpowiedzUsuń